Autor |
Wiadomość |
Gyoshi |
Wysłany: Śro 23:44, 26 Lip 2006 Temat postu: |
|
Ani Yashi ani Timachi nie mogli rozpoznać zapachu psa. Nie był stąd. A w połączeniu z odgłosami i dymem nie wróżyło to nic dobrego. Yashi nie mógł nie zareagować. Był pewien, że jest tam ktoś, kto potrzebuje pomocy. Sam raczej nie mógł dać sobie rady więc poprosił Timachiego, żeby pobiegł na tereny klanu Inuzuka po pomoc. Timachi posłusznie wykonał rozkazy swojego pana. W zęby wziął piłeczkę, aby zaznaczyć, że Yashi potrzebuje pomocy. Tymczasem sam pspiesznie pozbierał sprzęt porozrzucany po miejscu treningu i pobiegł w stronę dymu. Nie biegł jednak zbyt szybko, aby nie wyczerpać sił.
Ulice Konohy
Timachi
Klan Inuzuka |
|
|
Sasek |
Wysłany: Śro 23:38, 26 Lip 2006 Temat postu: |
|
Yashi już chciał wyrzucić piłeczkę wysoko w powietrze gdy rozległ się huk... Chwilę po tym poczuł delikatny smród spalonej psiej sierści... Zapach dobiegał z konohy. Zaraz potem rozległy się cztery kolejne wybuchy jedne po drugim oraz odgłosy walących się ścian i roztłukiwanej szyby...
Yashi zastanawiał się co jest grane jednkaże ziemią wstrząsnoł kolejny wybuch...
Ponad budynkami konohy unosiły się dwie smugi dymu... |
|
|
Gyoshi |
Wysłany: Śro 23:28, 26 Lip 2006 Temat postu: |
|
Klan Inuzuka
Yashi i Timachi pojawili się na polanie. Cóż - powiedział Yashi - jeśli zamierzamy odnieść sukces w dążeniu do celu musimy jeszcze ciężej trenować. Timachi wpatrywał się w swojego pana z zaciekawieniem.
Timachi - zaczynamy trening! Piesek szczeknął radośnie w odpowiedzi na okrzyk Yashiego.
Po całym dniu ćwiczeń fizycznych, rzucania do celu, ustalania i wprowadzania w życie nowych wariantów strategii Yashi klapnął na ziemi pod drzewem i zjadł resztki jedzenia, dzieląc się z Timachim. Po chwili, ku zaskoczeniu Yashiego, Timachi wyjął piłeczkę z kieszeni i położył ją przed chłopakiem, dając wyraźnie do zrozumienia że chce się bawić.
Timachi? Ty chyba oszalałeś? Caly dzień treningu i JESZCZE chcesz się bawić? Pies?! Skąd masz tyle energii? Yashi z uśmiechem na ustach postanowił w ramach odpoczynku pobawić się z psem, zanim wrócą do domu. |
|
|
Sasek |
Wysłany: Nie 0:13, 09 Lip 2006 Temat postu: |
|
-Wybacz mi chłopcze ale w ostatnich dniach o tej porze dnia jest szczególnie niebezpiecznie. Dla własnego bezpieczeństwa radzę ci opuścić to miejsce... - powiedział zamaskowany człowiek poczym zniknoł... |
|
|
Inzuki |
Wysłany: Nie 17:28, 07 Maj 2006 Temat postu: |
|
Inzuki otarł jedynie wilgotną dłonią pot z czoła i nie zaprzestawał dalszego treningu. Po kilkunastu sekundach obrucił głowę w stronę tajemniczego ninja, popatrzył się na niego, po czym odpowiedział donośnym głosem Jak widać dla mnie nigdy nie za późno na trening... i powrócił do swoich poprzednich czynności. |
|
|
Sasek |
Wysłany: Nie 2:36, 07 Maj 2006 Temat postu: |
|
W momencie gdy Inuzuki rozciągał stawy skokowe, na polane zaaportował się tajemniczy ninja. Był on w wielkiej postrzępionej pelerynie a na twarzy jego widniała maska...
- Ej chłopcze, nie za późno na trening? powiedział przybysz. |
|
|
Inzuki |
Wysłany: Sob 11:10, 06 Maj 2006 Temat postu: |
|
Inzuki zamyślony oraz zaspany, z rękoma w kieszeniach wszedł na tereny wielkiej polany. Podszedł do swojej ulubionej miejscówki do trenowania. Było to małe wzniesienie które otaczały różne krzaki a na środku widniał wielki dąb. Inzuki schował się w jego cieniu po czym odprężył się, popatrzył krzywo na drzewo i zaczął się rozgrzewać. Zrobił kilka seri po kilkadziesiąt pompek oraz brzuchów po czym zaczął rozciąganie...
Inuziki, jest taka sprawa. Opis czynności wykonywanych przez postac piszemy w czasie przeszłym. ten post jest dobrze napisany ale pierwszy pozostawia wiele do życzenia.
Masz tam napisane np: Inuzuki jak gdyby nigdy nic lezy na swoim łóżku. Powinienes napisać: Inuzuki jak gdyby nigdy nic leżał na swoim łóżku.
Yhm jeszcze jedno. Nie wiem czy wiesz ale jest 12 w nocy. nie wiem czy to odpowiedznia pora na trenowanie ale nic sie nie stało. Chodzi o to byś pamiętał o czasie ... Narazie to tyle
Sasek |
|
|
Sasek |
Wysłany: Sob 20:12, 04 Mar 2006 Temat postu: |
|
Saturos nie ruszył się z miejsca. Za to uśmiechał się szerzej.
- Czy naprawdę myślisz że bym Cię zostawił? Jesteś młody i nie wiem czy mnie zrozumiesz ale pomyślałenm sobie że gdy zmierzysz się z przeciwnikiem sam na sam, nawet z tak dobrym to nawet jeżeli nie wygrasz, będziesz wiedział że zrobiłeś wszytko by pomścić bliskich. Jak widać nie opuściłem Cię. Gdybyś był w niebezpieczeństwie wkroczył bym do akcji. Jestem zaskoczony ze sam pokonałeś wroga. No i przyznaj że teraz czujesz mniejszy ból po stracie rodziców. Możesz uważać że się bałem ale ja wiem że zrobiłem swoje i że po pewnym czasie zobaczysz że miałem racje... przemyśl to ...
Saturos wstał po czym podszedł do zwłok shinobi i podniósł z ziemi nadpalony zwój...
- Ruszajmy do reszty ...
Lasy Konohy |
|
|
Saton |
Wysłany: Sob 19:09, 04 Mar 2006 Temat postu: |
|
Wiem pomyślał Saton. Miałem racje, bałeś się. Widziałeś co się dzieje, a i tak udawałeś klona. Jesteś tchórzem. Co ty sobie myślisz, prawie mnie zabił. Po chwili chłopak się uspokoił. Mniejsza z tym, teraz powinniśmy pomóc Kikuchiemu i Rice. Ale najpierw weź zwój, mam nadzieje że go nie rozsadziło. |
|
|
Sasek |
Wysłany: Sob 19:04, 04 Mar 2006 Temat postu: |
|
- Hehehe skoro tak mówisz ...
Saton odwrócił się i zobaczył że jedne z trzech klonoś uśmiecha się. Dwa pozostałe zachwiały się i zamieniły się w wode która z pluskiem rozlała się po ziemi. Saturos bardzo z siebie zadowolony zmierzał w kierunku Satona. Gdy do niego doszedł, usiadł koło niego i objoł gopm ramieniem.
- Świetnie się spisałeś, jestem z Ciebie dumny. Twoi rodzice też byli by dumni ... |
|
|